W Polsce niemal nikt o tym nie mówi. Wielu trudno to zrozumieć, że jedną z korzyści zdrowotnych wysiłku fizycznego to zwiększenie poziomu dwutlenku węgla w organizmie. Podczas oddychania ustami traci się więcej dwutlenku węgla, niż organizm produkuje. Oddychanie przez usta obniża poziom dwutlenku węgla poniżej bezpiecznej normy. Prowadzi to do zaburzenia funkcjonowania oskrzeli, tętnic mózgowych czy naczyń wieńcowych.

 

Praktycznie wszyscy uczestnicy masowych biegów, maratonów, oddychają przez usta, ponieważ ich organizm nie jest dostosowany do tak intensywnego wysiłku. Efektem są omdlenia, ataki astmy, zawroty głowy, a nawet skurcze mięśnia sercowego. Mimo czuwających karetek pogotowia oraz fachowej obsługi medycznej dochodzi często do najgorszego.

 

 

Natomiast wszystko co wymieniono powyżej praktycznie się nie zdarzy się, jeśli podczas wysiłku nie spada zbyt drastycznie poziom dwutlenku węgla w organizmie. Jeśli ilość CO2 spadnie poniżej 3%, organizm umiera. Komórki ludzkie do sprawnego funkcjonowania potrzebują około 7% CO2. Prawie tyle znajduje go się w płucach (6%). Wysoki poziom CO2 rozszerza naczynia krwionośne, zwiększając ukrwienie, czyli również dotlenienie. Pod wpływem CO2 zwiększa się także łatwość oddawania tlenu – efekt Bohra – zjawisko polegające na zmniejszaniu powinowactwa hemoglobiny do tlenu w warunkach wzrostu stężenia CO2. W dużym skrócie można powiedzieć, że tlen jest wtedy łatwiej oddawany przez hemoglobinę do komórki.

 

 

Oddychanie przez nos jest gwarancją tego, że organizm bezpiecznie zniesie wysiłek. Niedobór CO2 obniża także próg pobudliwości komórek nerwowych. Efektem takiego stanu są rozdrażnienie, nadpobudliwość, niepokój, stany lękowe, napięcie nerwowe, bezsenność, strach, depresja, melancholia, a nawet omdlenia i napady padaczkowe.

 

Z przekazów medialnych, sierpień 2015 r.:

 

,,W wieku zaledwie 31 lat zmarł (…). Przez kilka sezonów występował w ekstraklasie. Grał m.in. dla (…). Przyczyną śmierci (…) był najprawdopodobniej zawał serca – tak przynajmniej wynika z sekcji zwłok, którą przeprowadził lekarz (…). Grał na pozycji napastnika. W Ekstraklasie w barwach (…) rozegrał 48 spotkań i strzelił 10 goli”.

 

W poprzednich latach można było dowiedzieć się, także z przekazów medialnych, że niektórzy zawodnicy Ekstraklasy mieli kłopoty zdrowotne, które dotyczyły mięśnia sercowego. Nawet w poprzednim roku zaistniał taki przypadek. Ze względu na niejednoznaczne objawy sami zainteresowani często sprawę bagatelizują, jednocześnie aktywnie uczestnicząc w treningach. Co do tego, że regularny, umiarkowany wysiłek fizyczny poprawia ogólną sprawność i korzystnie wpływa na zdrowie i układ krążenia, nie ma najmniejszych wątpliwości. Natomiast nadmierny wysiłek fizyczny, wynikający z długotrwałego i jakże często intensywnego treningu, może prowadzić do negatywnych następstw zdrowotnych.

 

Patrząc na mecz, gdzie podczas silnego stresu towarzyszącego rywalizacji, wzrasta poziom adrenaliny, wzrasta także ciśnienie tętnicze i zapotrzebowanie na tlen, czemu towarzyszy silniejszy skurcz naczyń, dochodzi do dużej utraty witamin i minerałów (m.in. potasu i magnezu), że wymienię tylko niektóre czynniki. Oczywiście musi zaistnieć wiele powiązanych ze sobą zjawisk, kiedy nagle serce przestaje pracować. Jeśli zawodnik nie jest do tego wysiłku przygotowany lub niezregenerowany po poprzednim treningu (meczu), może dojść do zaburzeń rytmu serca.

 

Warto zapamiętać, że mimo iż u zawodowych sportowców zwiększa się masa mięśnia sercowego, to jednak nie przybywa proporcjonalnie naczyń wieńcowych, a to naczynia wieńcowe dostarczają tlen i składniki odżywcze do serca. Wniosek nasuwa się jeden, osoby poddawane takiemu wysiłkowi powinny być częściej i dokładniej badane.

 

Powyższy fragment pochodzi z artykułu „Tylko dobry stan zdrowia gwarantuje szkolenie, trening i grę na wysokim poziomie (wybrane wskaźniki)”, którego autorem jest fizjolog sportu, dr Piotr Wiśnik. Kompletny artykuł znaleźć można w nr 5/2015 (12) czasopisma „Asystent Trenera”.

 

Tutaj można zamówić czasopismo „Asystent Trenera”