Grał w Polsce, Hiszpanii, Włoszech, a obecnie przywdziewa koszulkę Brøndby IF Kopenhaga. W specjalnej rozmowie dla „Asystenta Trenera” odpowiedział m.in. na pytania: jakie cechy u szkoleniowców cenisz najbardziej oraz czy jego zdaniem duże znaczenie ma to, czy trener wcześniej grał zawodowo w piłkę nożną.

 

 

 

Grałeś w Polsce, Włoszech, teraz reprezentujesz barwy klubu z Danii. Jak mógłbyś scharakteryzować różnice treningowe w tych krajach?

Włochy i Dania to dwa różne światy. Na Półwyspie Apenińskim dużo czasu poświęca się treningowi biegowemu. Nawet w trakcie sezonu jedną, czasem dwie jednostki treningowe w tygodniu spędzaliśmy na bardzo intensywnym bieganiu. W Danii natomiast wszystko wypracowuje się w grach. Różnice można znaleźć też w monitoringu treningu – w Brøndby IF zwraca się zdecydowanie więcej uwagi na szczegóły. Również baza treningowa w Kopenhadze jest lepsza, w Carpi była dość zaniedbana. We Włoszech zajęcia były też dłuższe niż w Danii. Jeśli chodzi o sam aspekt czysto piłkarski, nie ma wielkiej różnicy. Treningi zawierają sporo gier na utrzymanie, a raz w tygodniu przez 70–75 minut ordynowano dużą grę, taka „pucharowa środa”. W Danii nacisk kładzie się na małe gry, dużą intensywność.

 

 

Jakie cechy u szkoleniowców cenisz najbardziej?

Po pierwsze, sprawiedliwość. Jeżeli trener podchodzi do zawodników uczciwie, szatnia to czuje i zupełnie inaczej go odbiera. Zawodnicy widzą wzajemnie swoją dyspozycję na treningach. Jeżeli w meczach gra zawodnik lepszy, nikt nie ma pretensji. Jeśli jednak ktoś dostaje szanse bezpodstawnie, atmosfera bardzo szybko się psuje. Po drugie, umiejętność zwracania uwagi na detale. Trener musi widzieć to, czego nie jest w stanie dostrzec kibic. Nie ma sensu pokazywać, jak padła bramka, tylko co było jej zaczątkiem, jak w ogóle do tego doszło. Szanuję bardzo trenerów, którzy potrafią czymś zaskoczyć, gdy wiem, że podczas analizy pokażą mi coś, czego się nie spodziewałem, coś, czego w trakcie gry sam nie jestem w stanie wychwycić. Lubię też, jeżeli szkoleniowiec potrafi reagować na stany drużyny – gdy ta jest w kryzysie, znaleźć sposób na rozluźnienie atmosfery, poprawę nastawienia. Dobry szkoleniowiec musi dobrze odnajdywać się w sferze mentalnej.

 

Twoim zdaniem duże znaczenie ma to, czy trener wcześniej grał zawodowo w piłkę nożną?

Znajomość realiów piłkarskiej szatni na pewno pomaga szkoleniowcowi, ale nie musi to mieć zastosowania w każdym przypadku. Jako zawodnik przeżywa się sporo momentów i będąc później trenerem, łatwiej jest reagować, znajdować odpowiednią drogę dotarcia do podopiecznych. Osoba bez przeszłości boiskowej musi dopiero się wszystkiego uczyć, a to może trochę potrwać. Idealnym przykładem jest Jose Mourinho – on też musiał długo asystować, aby wskoczyć na odpowiedni poziom i podjąć samodzielną pracę. To nie takie proste.

 

 

Cały wywiad z Kamilem Wilczkiem, w którym przedstawia swoje przemyślenia na temat różnic treningowych, współpracy z trenerami i roli świadomości piłkarza w procesie treningowym znajdziecie w nr 3/2016 (16) czasopisma „Asystent Trenera”.

 

Tutaj można zamówić czasopismo „Asystent Trenera”