Nie musimy chyba nikogo przekonywać, że to, jak zawodnik zachowuje się przed meczem, ma znaczący wpływ na to, jak zaprezentuje się w trakcie danego pojedynku. Należy pamiętać, że faza przedmeczowa jest też często postrzegana przez zawodników jako najbardziej uciążliwa.

 

 

Nierzadko słyszymy opinie, że piłkarz „chciałby już grać”, „chciałby to już mieć za sobą” lub „nie może się już doczekać początku meczu”. Często może to być związane z wysokim poziomem stresu i wymuszoną bezczynnością – gdy wszystkie przygotowania zostały już poczynione i wydaje się, że przez ostatnie 24 godziny pozostało zawodnikowi już tylko czekać. Albo co gorsza, myśleć w samotności, co złego może wydarzyć się za kilkanaście godzin… Na szczęście psychologia sportu jest w stanie zaoferować w takiej sytuacji konkretne rozwiązania.

 

A zatem co w sytuacji gdy…

  1. Zawodnicy rozmyślają o tym, co ich czeka?

 

Skoro rozmyślają, to warto, by te myśli poszły w dobrym kierunku. Zdecydowanie lepsze niż czarnowidztwo jest tworzenie w swoim umyśle ekscytującej wizji tego, co nas czeka. I nie chodzi tu tylko o chęć zwycięstwa, ale przede wszystkim o to, co będziemy przeżywali w czasie rywalizacji:

  • „Uwielbiam grać w piłkę – dziś mam do tego świetną okazję!”
  • „Mam możliwość zaprezentowania się szerszej publiczności!”
  • „Zagram najlepiej jak potrafię, pokażę, na co mnie stać!”

 

  1. Zawodnicy starają się „zabić jakoś czas”?

 

Aby „zabicie czasu” nie było jednocześnie „zabiciem formy” jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego – warto dokładnie określić, jakie czynności pomagają nam w ostatnich godzinach poprzedzających mecz. Inaczej mówiąc, chodzi o stworzenie swojej „rutyny przedmeczowej” – czyli indywidualnego oraz powtarzalnego sposobu myślenia i działania przed meczem, który pomaga wypracować odpowiednie skupienie, opanowanie i pewność siebie. Oczywiście część z tych „rutynowych” czynności będzie wspólnych dla całej drużyny (np. odprawa czy posiłek). Reszta czasu pozostaje jednak najczęściej do indywidualnej dyspozycji zawodników – i warto ten czas optymalnie wykorzystać. Dlatego właśnie dobrze jest odpowiedzieć sobie na pytania typu:

  • „Co najlepiej mnie relaksuje (np. książka, rozmowa, spacer, leżenie)?”
  • „Czy przed meczem wolę być sam (np. by »zebrać myśli«), czy raczej z innymi (np. by rozładować napięcie humorem)?”
  • „Czy pomaga mi sen w ciągu dnia (jeśli mecz jest późnym wieczorem), czy rozkojarzyłoby mnie to i muszę pozostać choćby minimalnie aktywny?”
  • „Czy oglądanie telewizji, filmów lub granie na konsoli pomaga mi w dniu meczowym (np. by zapomnieć o zawodach) czy raczej przeszkadza (np. rozprasza i wyczerpuje)?”

 

Każdy zawodnik jest inny i wymaga zindywidualizowanych sposobów na wykorzystanie czasu przedmeczowego. Im bardziej jesteśmy „świadomi siebie”, tym lepszych wyborów dokonujemy. A im lepsze są nasze wybory przed meczem, tym większa szansa na dobry występ na boisku.

 

  1. Zdenerwowanie osiąga najwyższy poziom, a zawodnicy stwierdzają, że „chcieliby, aby to już się zaczęło”?

 

Jeśli chcą, by spotkanie „już się zaczęło” – to dobrze, bo oznacza to, że oprócz zdenerwowania pojawia się również podekscytowanie, czyli emocja jak najbardziej pożądana przed meczem. Niektórzy mówią nawet, że nie mogą doczekać się zawodów. Zdarza się jednak, że zawodnicy myślą: „aby to wszystko już się skończyło”. W tym wypadku pojawia się ryzyko, że zaczną utrudniać sobie (najczęściej nieświadomie) „wejście w mecz”, np. przez przeprowadzenie zbyt słabej lub zbyt mocnej rozgrzewki czy przywołanie negatywnych myśli na własny temat. W tym wypadku należy również zadbać o skrupulatne wykonanie wszystkich pomagających elementów rutynowych, od czynności po wejściu do szatni, po sposób myślenia w czasie rozgrzewki i dokładne wykonanie każdego ćwiczenia.

 

 

Więcej na ten temat przeczytać można w artykule autorstwa Tomasza Kuracha i Marcina Sobczyka pt.: „Trening mentalny a różne fazy meczu piłkarskiego” opublikowanym w nr 4/2015 (11) czasopisma „Asystent Trenera”.

 

Tutaj można zamówić czasopismo „Asystent Trenera”